piątek, 4 listopada 2022

Książkowo - Krew, pot i piksele oraz Wciśnij Reset

Dobry wieczór Państwu!

    Dzisiaj znowu o książkach, tym razem o dwóch. Moim zdaniem bardzo dobrych książkach! 'Krew, pot i piksele' oraz 'Wciśnij Reset' Jason'a Schreier'a. Z podtytułami kolejno 'Chwalebne i niepokojące opowieści o tym, jak robi się gry' i 'Triumfy i fakapy w przemyśle gier wideo'. Tematyka dokładnie taka jak w podtytułach - o tym jak robi się gry. Jak trudno się je robi. Jak ciężko czasem dociągnąć do końca. Jak trudno zrobić grę, która będzie się podobać setkom tysięcy graczy. Jak ciężko pracują ludzie, którzy je robią. Jak wiele poświęcają abyśmy mogli sobie pomarudzić na grafikę, gameplay czy efekty dźwiękowe. Jak dużo rozczarowań przeżywają po drodze. Jak dużo studiów traktuje ludzi jak cyferki i traktuje ich przedmiotowo. Oraz wiele innych, nie mniej ciekawych tematów.

    Autor zna się na rzeczy - praca w Kotaku (portalu zajmującym się grami) dała mu solidne podstawy i znajomość środowiska. Jak patrzę na jego karierę, to mam wrażenie, że był takim 'detektywem śledczym' w branży. Zajmował się tematami 'crunch'u', czyli drażliwego tematu nadgodzin przy końcowym etapie tworzenia gier. Kiedy to termin wydania za pasem a wiele tematów nie jest dopiętych, grafika szaleje, kod się rozłazi i wkrada się panika - 'Czy zdążymy?' Wtedy to często pada hasło 'Pracujemy ile się da, musimy wypchnąć grę'. I tak przez pół roku przez 16 godzin dziennie, czasem dotyczy to też weekendów.

    Pierwszy tytuł jest zdecydowanie bardziej optymistyczny - naprawdę świetnie się czyta o twórcy Stardew valley. Inna sprawa, że przeraża ile siebie i prywatnego czasu na nią (grę) poświęcił. Praktycznie po 10-15 godzin dziennie pracował nad grą przez pięć lat. Owszem, zarobił na niej miliony, ale do końca nie był pewien czy się uda a momentami kompletnie się załamywał, tylko dzięki wsparciu partnerki i znajomych parł dalej do przodu. Z dreszczem czyta się o kampanii na Kickstarter'ze dotyczącej Pillars of eternity, ogromie pracy i sukcesie. Poprawkach jakie były konieczne w Diablo III aby gracze byli faktycznie zadowoleni, o tym co działo się podczas tworzenia Uncharted 4, czy też jak reagowali twórcy na sugestie graczy w tak bliskim naszemu sercu trzecim Wiedźminie. Są to historie studiów jak widzicie jednoosobowych ale i takich, gdzie pracuje kilkaset osób. Każde niby 'zrobiło grę', ale jak bardzo różniło się ich podejście.

    Druga książka mnie już trochę przeraziła. Niby człowiek wie jak wygląda świat tworzenia gier, ale tylko tak powierzchownie - a przynajmniej ja. Setki osób związanych z tą branżą przechodzą przez takie fazy jak depresja, niepokój, poczucie winy, paraliż kreatywności. Zamknięcia studiów są na porządku dziennym, mimo iż programistów, muzyków, grafików, kierowników zapewnia się o czymś innym. Junction point, Irrational, 2K Marin, Visceral, 38 Studios, Big Huge Games - kilka przykładów studiów odpowiedzialnych między innymi za Dead Space, Kingdom's of Amalur, Bioshock, Epic Mickey, czyli tytułów nietuzinkowych, znanych, lubianych, ale zakończonych wyrzuceniem z dnia na dzień na bruk jeżeli nie wszystkich to przynajmniej części twórców. Książka otworzyła mi oczy - do tej pory ta branża wydawała mi się ciut romantyczna - ale gdy w grę wchodzą pieniądze (czasem naprawdę DUŻE pieniądze) - znikają sentymenty, szczególnie wśród kadry zarządzającej. Monetyzacja, wymuszanie zmiany podejścia na Free to play z późniejszymi mikrotransakcjami, wspomniany crunch, który czasem zmusza ludzi do 'mieszkania' w biurze, bo sensowniej czasowo wychodzi im pozostanie niż jazda godzinę w jedną stronę aby przespać się 5 godzin i ponownie godzinna droga powrotna. Owszem, z naszego punktu widzenia uczestniczą w czymś niezwykłym tworząc grę, którą się zachwycimy, ale jest to okupione wypaleniem i wstrętem do powrotu do kolejnego tytułu.

    Reasumując - warto przeczytać aby dowiedzieć się, jak to wszystko się kręci i dlaczego warto kupić grę oryginalną, szczególnie w dniu premiery. Bo od tego i ocen na Metacritic może zależeć miejsce pracy setek, jeżeli nie tysięcy osób. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz