niedziela, 24 września 2023

Książkowo - Byłem geekiem w PRL-u - Tomasz Kreczmar

    Dzisiaj ponownie o książce. Tym razem dla mnie całkiem wyjątkowej. Czytałem felietony autora (One Life Left) w Pixelu i mnie osobiście fantastycznie wracało się wspomnieniami do czasów młodości. Wiem, że to idealizowanie tamtych szarych i ponurych czasów socjalizmu gdzie dostanie czegokolwiek było trudnością, ale jednak... Byliśmy dziećmi, braliśmy z dzieciństwa to co najlepsze, rodzice starali się nas chronić przed kolejkami, brakami, problemami, a my tworzyliśmy sobie własny świat z kolegami z podwórka.

    I w sumie podczas czytania stawali mi przed oczami przyjaciele, z którymi spędziłem pierwsze lata życia, a którzy zostali przyjaciółmi do tej pory - pozdrawiam więc ciepło Andrzeja, Krzysia, Sławka, Michała, Marcina, Tomka, Szymona, Rafała. Wielu innych również, ale oni raczej się tu nie zapędzą z czytaniem internetu.

    Wracając jednak do książki - pozwoliłem sobie na zrobienie kilku zdjęć, bez wielkich ilości tekstów, raczej dla zaakcentowania wspomnień, mam nadzieję, że autor i wydawca wybaczą, bo dzięki temu łatwiej mi zahaczyć konkretne momenty.


Po wyjaśniającym wstępie wiemy, że nie jest to opis PRLu jako takiego, a raczej spojrzenie na niego z punktu widzenia właśnie nerdów - osób, które coś w tamtych czasach chciały zrobić. Czy to dowiedzieć się, poczytać, rozwinąć, zacząć bawić się modelarstwem czy pograć w gry planszowe. Tak patrzy na te czasu autor. Dla mnie osobiście czytanie było sentymentalną wycieczką i kilka razy łapałem się na usadowieniu konkretnych momentów z życia z opisem z książki. Czy to przedstawienia, filmu animowanego czy też gry planszowej. Kilka z takich migawek opiszę tutaj pod zdjęciami i w samym tekście. Na koniec kilka moich własnych zdjęć z posiadanych pamiątek z wczesnych lat 80tych, potwierdzających słowa autora. Bo nie ma co negować - tak było...

Książka jest podzielona na kilka tematycznych części:
- Literatura (Science fiction, Groza, fantasy), 
- Technologia (radio, telewizja, baterie, vhs), 
- Kino, radio, telewizja w PRL, 
- Komiks, 
- Gry i zabawy.

    W każdym rozdziale autor dzieli się z nami osiągnięciami naszego 'bloku' biorąc pod uwagę embargo na mnóstwo produktów. Smutnym jest, jak wiele nas ominęło przez czasy w których żyliśmy - od samej technologii, na którą był kompletny zakaz sprowadzania w oficjalnym obiegu, przez kino, programy telewizyjne, książki, czasopisma na grach i zabawkach kończąc. Któż z nas mógł wiedzieć, że 'Wejście smoka' pokazało się u nas prawie dziesięć lat po premierze w USA? I tak się cieszyliśmy, jak mogliśmy zobaczyć. Czy to w kinie, czy na (przeważnie kiepskiej jakości) kopii na kasecie VHS. Cieszyliśmy się z 'Kajtka', mimo że masakrował kasety z naszymi nagraniami. Cieszyliśmy się z 'Przybyszów z Matplanety', bo nic innego nie było. W sumie to pamiętam, że nawet 'Telewizyjne Technikum Rolnicze' się czasem oglądało, bo po prostu nic innego wtedy w telewizji nie było. 

    Kilka perełek dało się jednak wyłowić, co wyraźnie akcentuje autor. 

    - Gramofony, które były u nas bardzo popularne - sam pamiętam (i mam do tej pory) piosenki z 'Podróży Pana Kleksa', czy pocztówki dźwiękowe kupowane z gazetami - głównie po rosyjsku. 

    - 'Sonda', 'Kwant', 'Laboratorium' z popularno-naukowych. 'Arabela', 'Latający Czestmir', 'Majka z kosmosu', 'He-man', Muppety, Fraglesi, Robin z Sherwood.

    - 'Tytus, Romek i A'Tomek', 'Kajko i Kokosz', 'Przygody Jonki, Jonka i Kleksa', 'Szninkiel', 'Thorgal', 'Yans' - zaczytywaliśmy się wtedy komiksami. 

    - Świetne przedstawienia w telewizji ('Igraszki z diabłem', za przypomnienie tytułu autorowi bardzo dziękuję, nie mogłem sobie przypomnieć), 'Kobra', czy słuchowiska radiowe, przy których zawsze jedliśmy kolacje z siostrą ('Bajki Pana Bałagana'!). kalejdoskop filmowy 'Kino Oko', w którym pierwszy raz widziałem tajemnice świata (Kryształowa czaszka) czy historię Bruce'a Lee. 

    - Adam Słodowy i jego 'Zrób to sam' (tutaj przodował kolega Krzyś - miał i ma zdolności manualne, zresztą jego mama pracowała w 'Harcerzu', czyli sklepie wymienianej przez autora Składnicy Harcerskiej). To tam kupiłem (i kupował mój tata) wiele modeli do sklejania - Brygantyna, samoloty, domki pasujące do kolejki H0, tory do niej. O właśnie, trochę brakowało mi opisu niektórych czasopism z tamtego okresu - Mały modelarz, Modelarz, Świat Młodych, Razem, Film, Motor, Kobieta i życie, Młody Technik, Bajtek, Komputer, Non Stop, Dziennik Zachodni towarzyszyły mi zawsze w domu, po rodzicach odziedziczyłem pasję czytania.

    - Większość tego co kojarzę z okresu, miała w sobie 'coś z bloku socjalistycznego'. Czy to aparat Smiena, czy plastikowe misie z miodem sprowadzane z Węgier, gumy 'kulki', czeskie filmy i komedie (nie powiem, niektóre świetne). Rarytasem i czymś mało realnym były klocki Lego (chociaż ja nie mogę marudzić, bo miałem zestaw zamku rycerskiego), walkman Sony (u nas Sanyo, do tej pory działający!), czy kolorowy telewizor (to jednak kiedy faktycznie byliśmy młodzi). Inna sprawa, że wychowywaliśmy się w małym mieście, ale otoczonym tradycjami górniczymi, do Krakowa 40 kilometrów, tyle samo do Katowic, przez co byliśmy wokół miejsc, gdzie można było w ogóle coś dostać.

    - Wyjazdy na giełdy na wymianę kaset VHS, kupno wieży Diora z głośnikami, gry na kasetach (stacji wtedy się do Atari nie dorobiłem, nadrabiam teraz :D)

    - Mnóstwo, mnóstwo różnych innych wspomnień, nerdowskich i nie :)

    Każda, ale to każda z możliwości była wykorzystywana w moim towarzystwie. Byle złamać szarość tego świata i zerknąć co się dzieje w innych miejscach.


Taki magnetofon miał mój tata i na nim słuchałem pierwszej muzyki z kaset.


Projektor i przeźrocza - ciągle je mam, zerknijcie na koniec tekstu, w czasie 'zarazy' przyniosłem je ze strychu i zrobiłem dzieciom sentymentalną wycieczkę w tamte lata.


Sonda - niezapomniana i wyczekiwana.


Przybysze z Matplanety - pierwsze spotkania z ciekawą matematyką.


Muppety i Mapeciątka - osobiście pamiętam nagrywanie ścieżki dźwiękowej z bajek na kasetę przez magnetofon podłączony z wyjściem z TV. Żeby można było sobie w tygodniu posłuchać, bo takie rarytasy to chyba tylko w niedzielę były.


Pan Tau - utkwił mi w pamięci jego obraz, ale nie mogłem sobie przypomnieć nazwy serialu.


Arabela - kto się w niej nie kochał? Albo w jej siostrze? Kto nie chciał mieć płaszcza dającego niewidzialność?


'Robin z Sherwood' - serial, który wywarł na mnie ogromny wpływ. Przez mrok, inne podejście do tematu i przede wszystkim poprzez rewelacyjną ścieżkę dźwiękową zespołu Clannad. Do tej pory jej słucham.


'Siedem życzeń' - uwielbiałem ten serial, utożsamiałem się z bohaterem...



Mój tata bardzo często słuchał radia i przeważnie była to 'Trójka'. Z niej uczyliśmy się muzyki od Marka Niedźwiedzkiego, tam poznałem pierwsze nuty metalu. Ale i pamiętna 'Rodzina Poszepszyńskich' w 'Powtórce z rozrywki'. Pan Sułek, Rycerzy trzech, 'Momenty były'? Wszystko ciągle siedzi w pamięci.


Część z tych komiksów ciągle mam i trzymam dla siebie, czasem do nich wracając. Naiwne już trochę są, ale wtedy były czymś niesamowitym, do tego Erich von Daniken i jego wizja świata.


Kolejka Piko, H0 - wielu z nas starało się zrobić makietę, co w realiach dwu-trzy pokojowych mieszkań było z góry skazane na niepowodzenie, ale wiem, że próbowałem!


Tak, zestaw 'Działo i jego obsługa' robił wrażenie! Ciągle go mam i doskonale wiem kto i w jakich okolicznościach mi go podarował!


Tych żołnierzyków też miało się mnóstwo, część leży na strychu w pudełku. Nikt się już nimi bawił nie będzie, ale moje wspomnienia pozostały.


Master Mind jest! Na zdjęciu poniżej! Grało się, oj grało!



'Labirynt Śmierci' oraz 'Gwiezdny kupiec'. Oba miałem, oba szanowałem, oba zachowałem, ale gdzieś, kiedyś przy kolejnej przeprowadzce się zawieruszyły i zniknęły. Szkoda, na granie w nie już co prawda nie liczę, ale dla samego faktu posiadania ich...


A tu - Marcin, w Twoją grę graliśmy u Andrzeja. Jakże ona mi się podobała! Wtedy chyba wszyscy lubili oglądać filmy z piratami. Do tego pamiętam, że całkiem fajne były zasady gry.


Dreszcz... Dla mnie pierwszy był Goblin.


Powyżej - wszystko to jest ciągle u mnie. Fantasolo - Goblin i Legenda Króla Artura (grałem sobie sam z tego co pamiętam również w dwie kolejne części od kogoś pożyczone). Jest Magia i Miecz - tutaj ukłony dla Szymona i Rafała, spędziliśmy nad grą długie godziny.


Komiksy wycinane ze Świata Młodych i wklejane do zeszytów - 'Binio Bill', 'Kubuś Piekielny', 'Tytus, Romek i A'Tomek'.





Projektor z bajkami ciągle działa, chociaż niebezpiecznie się już nagrzewa po dłuższym czasie... 

    W ramach podsumowania - gadżety gadżetami, pomagały. Ale to fantastyczna i rewelacyjna podwórkowa grupa przyjaciół sprawiała, że czas spędzany wspólnie jest tak cenny w pamięci. Pamiętam telefony do nich 'Wpadaj za 15 minut, zaczynam wgrywać Ninja', długie godziny spędzane z planszówkami ('Komandosi', 'Magia i miecz', 'Bruce Lee' i wiele innych), oglądanie filmów w kinie, rozmowy na trzepaku, granie na boisku (kiepski byłem, ale się wyłaziło na boisko). Dziękuję!

    A autorowi podziękowania za uruchomienie wspomnień. Dobranoc...