niedziela, 4 grudnia 2022

Kiedy stare spotyka nowe...

    A to stare gra niesamowicie na tyle, że zaczynasz się wzruszać. I zastanawiać nad tym, jak u nas w kraju było wszystko zacofane, skoro w 1991 USA dostały Commodore CDTV a ja  tamtym czasie jeszcze cieszyłem się Atari 65XE...




środa, 30 listopada 2022

Rufus, czyli jak szybko sformatować kartę większą niż 64GB w systemie FAT32...

Dzień dobry! 

    Się człowiek bawi tymi wszystkimi starszymi sprzętami i nagle napotyka nietypowe problemy :/ Karta SD jaka jest każdy wie. Że coraz ciężej znaleźć (kolejny aspekt - aby miało to sens cenowy) kartę poniżej 32GB - nie ma się co kłócić. Bo jeżeli 8GB kosztuje tyle ile 64GB, to po prostu nie ma się co zastanawiać...

    Spotkało to również mnie. Karta SD 64GB, niestety sprzęt nie wspiera systemu plików innego niż FAT32. W standardowy sposób w Windows nie jest łatwo ją sformatować (nawet Windows PowerShell miał obiekcje, o czym mnie poinformował po godzinnym formatowaniu...), musiałem się uciec do prostej sztuczki. Prostej, jeżeli się wie jak, dlatego zostawiam dla potomnych.

    Jest sobie taki fajny program Rufus. Wcześniej używałem go do przygotowywania 'bootowalnych' pendrive'ów lub kart SD, ale znakomicie nadaje się i do formatowania. 

    Proces jest prosty. Ściągamy wersję (ja Portable), wybieramy Boot selection: Non bootable, File system: Large FAT32 i Start. Po kilkunastu sekundach jesteśmy gotowi do pracy. Cudnie, można szaleć dalej.

 


wtorek, 15 listopada 2022

Naprawa karty SD w Amidze, przy okazji WinUAE

Powitać weekendową porą.

    Mam Amigę 1200 wraz z adapterem kart SD w miejsce dysku twardego (jak nadmieniałem - uwielbiam połączenie 'starego' z 'nowym') i przy okazji polecam użytkownika https://allegro.pl/uzytkownik/Ponior1 - odezwał się błyskawicznie z ofertą pomocy nawet ponad rok po zakupie u niego.

    Cóż to się jednak stało? Karta SD jest kartą SD, przy zapisie pliku/plików zawsze może się coś stać - zły zapis, zamieszanie w strukturze, itp. U mnie przy ładowaniu system zatrzymywał się w momencie ładowania Scalos, pozostawał z napisem Workbench na pasku. Amigowym guru nie jestem i raczej już nie będę, bardzo jednak chciałem aby mój system pozostał zawsze gotowy do uruchomienia i działania (jak w przypadku każdego sprzętu ;) ). Udało mi się wszystko uruchomić w 'trybie awaryjnym', poprzez przytrzymanie prawego klawisza myszy, wszystkie programy działały, wiedziałem więc, że sytuacja nie jest beznadziejna.

    Proces naprawy przebiegał jak opisane poniżej...

    Wzmiankowana osoba wysłała mi zrzut systemu plików dh0, z którego startuje system Amigi, miałem więc na czym pracować i niejasne pojęcie co należy zrobić.

    Po pierwsze musimy pobrać WinUAE (https://www.winuae.net/download/) w którym będziemy mogli zamapować naszą kartę SD do naprawy oraz folder z poprawną strukturą plików. WinUAE jest na tyle sprytny, że możemy nawet zbootować system używając zamapowanego folderu na dysku, jak poniżej.


Mapowanie karty SD:



Uruchomienie WinUAE zaskutkowało pojawieniem się znajomego obrazu. Prawie w domu :D


Po zmapowaniu karty SD pojawiła się i ona w kolejnych folderach.


Teraz pozostało uruchomić Directory Opus i skopiować zawartość 'folderu ratunkowego' do dh0, zastępując wszystkie pliki.


System uruchomił się bez problemu, ufff.. Kolejny stres 'z głowy'...

piątek, 4 listopada 2022

Książkowo - Krew, pot i piksele oraz Wciśnij Reset

Dobry wieczór Państwu!

    Dzisiaj znowu o książkach, tym razem o dwóch. Moim zdaniem bardzo dobrych książkach! 'Krew, pot i piksele' oraz 'Wciśnij Reset' Jason'a Schreier'a. Z podtytułami kolejno 'Chwalebne i niepokojące opowieści o tym, jak robi się gry' i 'Triumfy i fakapy w przemyśle gier wideo'. Tematyka dokładnie taka jak w podtytułach - o tym jak robi się gry. Jak trudno się je robi. Jak ciężko czasem dociągnąć do końca. Jak trudno zrobić grę, która będzie się podobać setkom tysięcy graczy. Jak ciężko pracują ludzie, którzy je robią. Jak wiele poświęcają abyśmy mogli sobie pomarudzić na grafikę, gameplay czy efekty dźwiękowe. Jak dużo rozczarowań przeżywają po drodze. Jak dużo studiów traktuje ludzi jak cyferki i traktuje ich przedmiotowo. Oraz wiele innych, nie mniej ciekawych tematów.

    Autor zna się na rzeczy - praca w Kotaku (portalu zajmującym się grami) dała mu solidne podstawy i znajomość środowiska. Jak patrzę na jego karierę, to mam wrażenie, że był takim 'detektywem śledczym' w branży. Zajmował się tematami 'crunch'u', czyli drażliwego tematu nadgodzin przy końcowym etapie tworzenia gier. Kiedy to termin wydania za pasem a wiele tematów nie jest dopiętych, grafika szaleje, kod się rozłazi i wkrada się panika - 'Czy zdążymy?' Wtedy to często pada hasło 'Pracujemy ile się da, musimy wypchnąć grę'. I tak przez pół roku przez 16 godzin dziennie, czasem dotyczy to też weekendów.

    Pierwszy tytuł jest zdecydowanie bardziej optymistyczny - naprawdę świetnie się czyta o twórcy Stardew valley. Inna sprawa, że przeraża ile siebie i prywatnego czasu na nią (grę) poświęcił. Praktycznie po 10-15 godzin dziennie pracował nad grą przez pięć lat. Owszem, zarobił na niej miliony, ale do końca nie był pewien czy się uda a momentami kompletnie się załamywał, tylko dzięki wsparciu partnerki i znajomych parł dalej do przodu. Z dreszczem czyta się o kampanii na Kickstarter'ze dotyczącej Pillars of eternity, ogromie pracy i sukcesie. Poprawkach jakie były konieczne w Diablo III aby gracze byli faktycznie zadowoleni, o tym co działo się podczas tworzenia Uncharted 4, czy też jak reagowali twórcy na sugestie graczy w tak bliskim naszemu sercu trzecim Wiedźminie. Są to historie studiów jak widzicie jednoosobowych ale i takich, gdzie pracuje kilkaset osób. Każde niby 'zrobiło grę', ale jak bardzo różniło się ich podejście.

    Druga książka mnie już trochę przeraziła. Niby człowiek wie jak wygląda świat tworzenia gier, ale tylko tak powierzchownie - a przynajmniej ja. Setki osób związanych z tą branżą przechodzą przez takie fazy jak depresja, niepokój, poczucie winy, paraliż kreatywności. Zamknięcia studiów są na porządku dziennym, mimo iż programistów, muzyków, grafików, kierowników zapewnia się o czymś innym. Junction point, Irrational, 2K Marin, Visceral, 38 Studios, Big Huge Games - kilka przykładów studiów odpowiedzialnych między innymi za Dead Space, Kingdom's of Amalur, Bioshock, Epic Mickey, czyli tytułów nietuzinkowych, znanych, lubianych, ale zakończonych wyrzuceniem z dnia na dzień na bruk jeżeli nie wszystkich to przynajmniej części twórców. Książka otworzyła mi oczy - do tej pory ta branża wydawała mi się ciut romantyczna - ale gdy w grę wchodzą pieniądze (czasem naprawdę DUŻE pieniądze) - znikają sentymenty, szczególnie wśród kadry zarządzającej. Monetyzacja, wymuszanie zmiany podejścia na Free to play z późniejszymi mikrotransakcjami, wspomniany crunch, który czasem zmusza ludzi do 'mieszkania' w biurze, bo sensowniej czasowo wychodzi im pozostanie niż jazda godzinę w jedną stronę aby przespać się 5 godzin i ponownie godzinna droga powrotna. Owszem, z naszego punktu widzenia uczestniczą w czymś niezwykłym tworząc grę, którą się zachwycimy, ale jest to okupione wypaleniem i wstrętem do powrotu do kolejnego tytułu.

    Reasumując - warto przeczytać aby dowiedzieć się, jak to wszystko się kręci i dlaczego warto kupić grę oryginalną, szczególnie w dniu premiery. Bo od tego i ocen na Metacritic może zależeć miejsce pracy setek, jeżeli nie tysięcy osób. 

sobota, 15 października 2022

Kopalnia Bajtów + koncert KATOD'a w Rybniku

W sobotę 24 września miałem przyjemność wybrać się na Kopalnię Bajtów w Rybniku - retro party, pogadać z ludźmi, poznać osoby znane do tej pory z grup FB, pograć trochę na starych sprzętach. Przyznam, że tym razem przy joysticku siedziałem tylko przez chwilę, spędziłem większość czasu na rozmowach, wymianie opinii, doświadczeń i rozmowach 'o dupie Maryni'.

Zacznijmy od tego, że miejscówka jest niesamowita - otoczenie wokół Szybu Ignacy zostało kompletnie odnowione, przebudowane - wygląda okazale. Oprócz wystaw stałych (jak na przykład wyposażenie kopalni, strefa edukacyjna) znalazło się również miejsce na sale przeznaczone na inne atrakcje. Tym razem - od Ponga do Amigi.



Przy tym stoliku spędziłem najwięcej czasu - dlaczego? O tym poniżej.



Młodzież, jak i pozostali uczestnicy bawili się bardzo dobrze, zorganizowanych zostało kilka konkursów. 

Ja jednak przykuty zostałem do stanowisk w kącie sali. Dlaczego? Po pierwsze, świetnie mi się rozmawiało z właścicielami tych sprzętów. Piękne C128 oraz 'dopakowane' Atari 65XE wabiły niecnie. Atari przywitało mnie (a właściwie jego właściciel na nim prezentował) teledysk Sabaton odtworzony na VBXE - wyglądało i brzmiało to niesamowicie! Atari miało w sobie Ultimate 1mb, VBXE, Stereo, Rapidusa - sprzęt zadziwiał możliwościami mając tyle dobra na pokładzie.



Na C128 opad szczęki spowodowały Mapy Google generowane na żywo, dzięki dostępowi do internetu. No nie powiem - zobaczyć własny dom w tej palecie barw, nieźle się zdziwiłem. 

I właśnie to jest w tym świetne - łączenie nowych technologii ze starymi - mimo tego, że wielokrotnie (prawie zawsze?) jest to sztuka dla sztuki. Ale czyż właśnie nie na tym polega demoscena?



Kultowy Vectrex (moje takie marzenie... Trzeba było kupować jak były w 'ludzkich' cenach) dostał kilka lat temu nową grę - Vector Patrol, czyli klon Moon patrol. Jest jakaś magia w tych obrazach widzianych na takim monitorze - ja jestem zauroczony.


Wisienką na torcie był koncert KATOD'a - grającego muzykę elektroniczną inspirowaną grami. Nie powiem, byłem pod wrażeniem. Nastał wieczór, kolory, dźwięk, klimat sączył się przez ponad godzinę. Sceneria dodawała +10 to nastroju. KATOD jest multiinstrumentalistą, część z instrumentów na których gra zbudował sam, podziwiam go za trwanie w tej, było nie było, niszy - nie każdy lubi dźwięk chiptune czy starych syntezatorów.







Po kupieniu płyty z autografem udałem się do domu, z wielką ochotą na powrót w przyszłym roku.


piątek, 14 października 2022

FujiNet Lite dla Atari 65XE - aktualizacja wersji firmware

Dzień dobry, miło powitać czytelnika!

Na początek słowo wstępu. Ten wpis będzie dotyczył komputerów starszych niż niejeden z Was, ale mimo to warto go przeczytać, bo miesza się z tematem Smart Home. 

Uwielbiam łączenie 'starego' z nowym. Commodore 64 wraz z pi1541 - wow, SDriveMAX do Atari 65XE - no a jak!, ZX Spectrum z divIDE - me gusta! To samo tyczy się Gotek'ów do Amigi oraz Atari ST, modów, dodatków, cartów, itp. I nie chodzi tu o piractwo, grę można zawsze kupić, ale o zainteresowanie sprzętami, które mają czasem po 40 lat a ciągle są pasjonaci, którzy tworzą do nich dodatki.

W tym konkretnym przypadku chodzi mi po podłączenie Atari 65XE do internetu i dedykowanych serwisów - pogodowych, High Score w grach, itp. 

FujiNet to oparta na ESP32 (czyli jednak jest nawiązanie do Smart Home, ponieważ ten moduł jest często wykorzystywany) 'karta sieciowa' do ośmiobitowego Atari (początkowo, bo teraz można jej używać na Apple II i Coleco ADAM, inne implementacje w toku). Więcej informacji można znaleźć pod adresem https://fujinet.online/. Jak to często bywa, zaczęło się od emulacji modemu, skończyło na 'wgrywadełku' plików (ATR, XEX, itp.), emulacji drukarek, grania w gry online (może to trochę nadinterpretacja aktualnie, ale z pewnością się zmieni), nawet S.A.M. - syntezator mowy - polecam https://github.com/FujiNetWIFI/fujinet-platformio/wiki/Things-to-do-with-FujiNet, aby sprawdzić co jeszcze można zrobić z FujiNet, a jest wiele różnych możliwości.

Do rzeczy jednak - sprzęt ma to do siebie, że działa pod jakimś oprogramowaniem/firmware, które jest aktualizowane z czasem. Mam akurat FujiNet wersję Lite, jednym z jej minusów jest konieczność wykonania takiej operacji poprzez bezpośrednie podłączenie do płytki. Na szczęście mamy to opanowane dzięki wielokrotnemu programowaniu włączników Sonoff na przykład. 

Pod adresem https://fujinet.online/download/ mamy dostępny fajny program do zmiany takiego właśnie firmware. 

Połączenie proste jak budowa cepa - RX do RX, TX do TX, GND do GND, VCC do 5V. Ja akurat mam programator oparty na CP2102, ale w innych będzie podobnie.





Przyczynkiem do aktualizacji była informacja na atari.area o tym, że pojawiły się zmiany w grach, które umożliwiają zapis High Score (jak to durnie przetłumaczyli w dokumencie na jednej z platformie streamingowej - Wysokie wyniki) - http://www.atari.org.pl/informacje/fujinet-firmware-0.5.7eb55adb/2330. Dla przypomnienia na przykład w grach z 1983 roku :D

W aplikacji wybieramy platformę docelową (u mnie Atari 8-bit), wersję firmware oraz port COM na którym znalazł się nasz programator. I jak zwykle zaczęły się schody :) Przez standardową procedurę opisaną w instrukcji (Wybierz Aktualizuj Firmware, Wciśnij przycisk A w Fujinet, poczekaj chwilę, puść, zacznie się proces kasowania pamięci i zapisu) miałem non stop komunikaty o braku dostępu do ESP32.


Po kilkunastu próbach i przeszukaniu odpowiedzi w internecie, w końcu wpadłem na rozwiązanie, które zadziałało u mnie.

Nacisnąć i trzymać przycisk A i DOPIERO WTEDY podłączyć programator do gniazda USB! Wszystkie trzy diody (biała, niebieska i czerwona) zaczną świecić, następnie w aplikacji wybrać port Serial, typ FujiNet (dla jakiego sprzętu) i wersję Firmware . Finalnie zacznie się proces wymazywania pamięci flash i późniejszego programowania. 

Ufff, zadziałało, FujiNet odpalił, można szukać gier pod adresem apps.irata.online w folderze Atari 8-bit/Games/High Score Enabled/, a pod adresem scores.irata.online można je sprawdzić online :D

poniedziałek, 10 października 2022

Książkowo - Marcin Kosman - 222 polskie gry, które warto znać.

Miło powitać ponownie!

Kontynuując temat książek orbitujących wokół gier, przedstawiam kolejną w zbiorze - "222 polskie gry, które warto znać". Tym razem czytania w niej nie jest zbyt wiele - bardziej jest to graficzny przekrój przez dokonania polskiej branży. Autor - Marcin Kosman (znany również jako Koso z ekipy PSX Extreme) - tym razem skupił się na warstwie graficznej. Każda z tych 222 gier reprezentowana jest przez zrzut ekranu (podobno własnoręczny) i krótki opis. W sumie taka forma mi pasuje, ponieważ wiele z nich zostało już opisanych w książkach innych (Bartłomiej Kluska) czy też poprzednich autora (vide "Nie tylko Wiedżmin. Historia polskich gier komputerowych). Może czasem ciut zbyt sucho, ale i trafiło się kilkanaście opisów bardzo fajnych, przytaczających ciekawostki z produkcji poszczególnych tytułów. Ciężko przytoczyć wszystkie tytuły, ale mamy i uznawane za pierwszą polską grę Web Master z 1983 roku, jest Smok wawelski, Puszka Pandory, Street Rod, czołówka gier 'pierwszej fali' na Atari - czyli Robbo, Lasermania, Fred, Misja oraz Miecze Waldgira, jest Electro Body (które lubiłem ponieważ działało z posiadanym przeze mnie wtedy Covox'em), Tajemnica statuetki, czasy Amigi (której wtedy nie miałem, ale zachwycałem się nią u kolegów) wraz z Franko. Znajdzie się Mentor, Teenagent, Reah, i Mortyr. Z nowszych - Layers of fear, Wiedżminów trzech, załapało się również ograne przeze mnie na prawo i na lewo Sky Force Reloaded, Zaginięcie Ethana Cartera czy depresyjne This War of Mine. Najbardziej zdziwiło mnie, że ogrywane przeze mnie z synem Tools up! jest również polską grą! 

Jedyne co mnie osobiście delikatnie razi (a wynika z szacunku do książek), to fakt, że każde zdjęcie znajduje się na dwóch stronach, 'rozkładówkach'. Żeby je dokładnie obejrzeć musiałbym mocno rozgiąć książkę, co powoduje mój wewnętrzny bunt ;) Niemniej, książka wydana na porządnym, twardym papierze z dobrymi kolorami, przyjemnie się wraca do historii tego w co się grało lub odkrywa tytuły znane mniej, ale również bardzo dobre, stanowiące, było nie było, historię polskiej branży gier.

Osobiście bardzo polecam, ogólnie namawiam również do sprawdzania częściej niż raz na rok stronę wydawnictwa Open Beta, ponieważ znajduje się tam kilka tytułów wydanych przez autora. Zresztą, jest to przy okazji jego wydawnictwo.










środa, 28 września 2022

Książkowo Kindlowo - tym razem o grach

    Dobry wieczór. Tak sobie człowiek żyje, żyje i nie ma kiedy nawet na blogu nic opublikować :( Praca, dom, sport, konsole, gry, znajomi i czas zlatuje od rana do nocy.

    Będąc jednak w lipcu (taaaa, to już ponad dwa miesiące temu...) na wakacjach miałem trochę czasu na czytanie. Prawie dwa lata temu kupiłem cyfrowy zestaw stu książek o grach za sto złotych. Moim zdaniem było warto, bo wiele ciekawych udało mi się wybrać, nie aż tak wiele jednak przeczytać :( Kilka jednak na rzeczonych wakacjach 'łyknąłem'. I ponownie się zadziwiłem jak różne ludzie mają hobby i zainteresowania. Po kolei jednak. 

    Pierwsza, Somebody set up us the ROM, jaka wpadła w me ręce dotyczyła ROM'ów (dla mniej wtajemniczonych są to 'zrzuty' danych gier z cartów z grami - czy to na Game Boy'a, Game Boy'a Advance, Nintendo 64, itp.), a dokładnie sposobów ich przerabiania przez ludzi. Do tej pory wydawało mi się, że jedyne co można z nimi zrobić, to odpowiednio dobrać tłumaczenie (co jest w książce wyjaśnione, ponieważ zadanie nie jest tak proste jak się wydaje). Okazuje się jednak, że jest spora grupa pasjonatów, która zmienia w nich o wiele więcej, przykładowo poziomy trudności, niwelują błędy w grach, podmieniają czasem grafikę i sprite'y na lepsze, bardziej dopracowane. Benefitów z tego żadnych nie ma, wprost przeciwnie - można się narazić na złość producentów i właścicieli praw autorskich a nawet spodziewać pozwów od zapalonych prawników. Dość ciekawie, chociaż może trochę sucho opisano boje związane z takim właśnie procesem. Do tego mnóstwo przykładów wraz z dokładnym opisem i oceną. W przyszłym życiu, jak już skończę gry, które mam w kolekcji - może w jakąś tak przerobioną grę zagram. Oby...



    Drugą książką była część większej serii - (Tu wklej nazwę konsoli) Video Games you will never play. Książki obejmują dość dokładną analizę gier na różne konsole, które zostały rozpoczęte, reklamowane, prawie zostały ukończone, ale z różnych powodów jednak do rąk graczy nie trafiły. Czy to zamknięcie studia, zbyt duży budżet, przerost ambicji twórców, i temu podobne. Niezbyt gramatycznie składnie, ale widać, że autorzy włożyli w wyszukiwanie tych informacji dużo serca i pasji. Co ciekawe - często udało im się dotrzeć do wersji prawie ukończonych, czy też nawet wersji demonstracyjnych. Znaleźć można w tej serii gry na konsole Dreamcast, Playstation, Gamecube, Nintendo 64, PC, Sega Saturn, konsole przenośne - czytać dokładnie może nie zawsze jest sens, ale przejrzeć co straciliśmy owszem warto.


    Ostatnia którą chciałem przedstawić to 8-Bit Obituaries. Autor skupia się na grach na konsolę NES (Nintendo Entertainment System), która to w latach osiemdziesiątych zawojowała świat (że już nie wspomnę o jej klonach bardziej u nas znanych jako Pegasus). Jednak podchodzi do tego dość pokrętnie prezentując gry uznawane za najgorsze na nią. Jaki w tym cel? Cóż, autor twierdzi, że biblioteka na NES jest tak ogromna a czasu tak mało, że nie ma sensu ruszać nawet gier złych. Złych z różnych względów - czy to nieludzkiego poziomu trudności, braku konsekwencji w zasadach gry, fatalnego 'portowania' (czyli przeniesienia z jednej platformy na drugą, vide M.U.L.E przeniesione z Atari) czy też kiepskiej grafiki. Ciekawie przestawiona analiza co zawiodło, co można było poprawić i jak, mimo wszystko, czerpać z tych gier przyjemność. Ja nie będę nawet myślał o ich uruchamianiu, bo życie jest za krótkie, ale są pasjonaci, którzy wchodzą w te rejony.


Dobranoc. Do poczytania mam nadzieję już częściej, ponieważ zdecydowałem się skupić bardziej na książkach i albumach w temacie gier, gdyż mój Home Assistant jest już w stanie bardziej niż stabilnym i prawie go nie dotykam.

czwartek, 31 marca 2022

ZX-UNO - kolejna aktualizacja DLC 1.1 oraz DLC 2.0

Dzień dobry. Dawno mnie nie było, oj dawno. Człowiek chce pisać, ale natłok pracy, obowiązków i innych hobby (książek ostatnio mnóstwo do nadrobienia) powoduje, że nie ma kiedy opracować porządnie tematu. Cóż, życie...

Ale do rzeczy - ZX-UNO mimo początkowego 'trudnego startu' stał się jednym z moich ulubionych sprzętów. Naprawdę zadziwia mnie kreatywność twórców na ZX Spectrum (czy też jego odpowiednika - Pentagon), głównie demoscena. Ciężko, bardzo ciężko wybrać faworyta wśród 8-bitowców. Atari z GTIA i Pokey robi cuda, C64 z SID'em, ZX z AY.

I tego to właśnie ZX-Spectrum z jego mnogimi klonami emuluje ZX-UNO. Między innymi, bo wiele innych również. Ale aby je poznać musiałbym nad nimi miesiącami posiedzieć.

Kilka miesięcy temu opisałem już ZX-UNO, później sposób aktualizacji oprogramowania. Za sugestią jednego z czytelników przyjrzałem się DLC do Summer '21 Edition.

Pierwsza (http://retrowiki.es/viewtopic.php?f=110&t=200037201) - 1.1 dodaje wiele folderów z ciekawymi prezentacjami możliwości, na przykład pliki dla Covox (DAC) - wiekowi użytkownicy PC będą wiedzieli o co chodzi, więcej obrazków do podziwiania, Homebrew dla ZX, ale również dla Atari i gry dla dwóch graczy na Segę Master System oraz NES.

Wersja 2.0 (http://retrowiki.es/viewtopic.php?f=110&t=200037915) to już więcej smaczków. 

- Aktualizacje rdzeni (żebym zapamiętał - mam wersję vga2m ;)) ZX Spectrum Oric, ZX81, ZX80, PC-XT, SE BASIC.

- Aktualizacja rewelacyjnej przeglądarki Boba Fossila

- Oprogramowanie, oprogramowanie... Głównie demoscena, między innymi 'Dalthonism', które dane mi było oglądać na żywo w zeszłym roku na Demo Party w Katowicach. Szczęka na ziemi, włącznie z pytaniami kolegów Amigowców - 'To AY tak gra?'


Reasumując - jest co robić, przeglądać, oglądać, słuchać... 

Vectrex w końcu w kolekcji!

 Alllloha! W końcu udało mi się, dzięki pomocy mojego kolegi z Francji, kupić wymarzoną konsolę Vectrex. W świetnym zestawie z kilkoma carta...