Dzień dobry.
'Do odważnych świat należy', jak to mówią.
Do tej pory Raspberry startowałem z karty SD, później system był już ładowany z dysku HDD (http://cezarowy.blogspot.com/2018/01/przechodzimy-na-malinie-z-karty-sd-na.html). Skoro jednak podjąłem decyzję o przejściu z Domoticz na Home Assistant, a po zmianie w bartopie na Raspberry Pi 4 została mi jedna wolna malinka w wersji trzeciej - 'raz kozie śmierć!' pomyślałem i wykonałem jeden wpis w /boot/config.txt. Znamienny.
Oczywiście żarty żartami, żadnych poważnych reperkusji to nie powoduje. Priorytetem jest zawsze karta SD i jeżeli znajdzie się w gnieździe - Raspberry wystartuje najpierw z niej.
Jak wcześniej napisałem - w /boot/config.txt dopisujemy jedną linię:
program_usb_boot_mode=1
i to w zasadzie cała filozofia. Przestawiany jest bit tak zwany OTP - One-time programmable, czyli taki, którego zawartość można zmienić wyłącznie raz. Nie można operacji odwrócić. Z tego co pamiętam w Raspberry Pi 3b+ jest już ustawiany domyślnie, fabrycznie.
Po wykonaniu komendy
vcgencmd otp_dump | grep 17:
ujrzymy informację po 17:. Jeżeli jest inna niż 3020000a znaczy to, że bit nie jest przestawiony. Czyli tak jak poniżej, przed restartem.
Ok, wpis w config.txt mamy, sprawdziliśmy czy już nie był ustawiony, robimy restart.
Bang, po chwili możemy sprawdzić, czy udało się poprawnie to zrobić:
3020000a jest zapisane, można wyjąć kartę i startować z SSD/USB/HDD. Działa, sprawdzałem. Tak przez pewien czas miałem uruchomiony Home Assistant. Aż do momentu gdy przeszedłem na Intel NUC ;)
Ten wpis jest bardzo interesujący
OdpowiedzUsuńTakie informacje należą nie tylko do bardzo ciekawych ale i niezwykle ważnych.
OdpowiedzUsuń