Commodore 64 - obcowanie z legendą, fajna historia i podstawy podstaw
Dobry wieczór.
Dzisiaj fajna, pozytywna historia. Bardzo krzepiąca w tym zalewie komercji, skoku na kasę, itd.
Odbierałem ostatnio od pewnego młodzieńca (cóż, trochę już mam na karku ;) ) telewizor CRT. Sony Trinitron, 29 cali, będzie służył dzielnie do konsol i starych komputerów. Ogłoszenie pojawiło się na jednej z grup na Facebooku. Odpowiedziałem, zdeklarowałem się na odbiór nie wiedząc jak fajne zakończenie będzie miał ten temat. Tutaj taka ogólna dygresja - zawsze warto! Cokolwiek, ale warto. Robić, działać, rozmawiać, komunikować się. Po zniesieniu i zapakowaniu tej kolubryny do samochodu, podczas odpoczynku opowiedziałem o swoich zainteresowaniach. Że starsze sprzęty, że komputery, że zbieram, że opiekuję się nimi, itp.
Na co zostałem zaskoczony pytaniem: 'Wiesz, koło mnie na strychu leży Commodore 64. Nieużywane od wielu lat, ale może jeszcze działa. Chcesz?'. Oczko skoczyło, nóżka zadrżała - jasne, zajmie godne miejsce w kolekcji! W tym momencie składam gorące podziękowania. Nieczęsto się zdarza osoba (a w sumie dwie, bo i żona szanownego kolegi nie miała nic przeciwko), która po prostu chce coś przekazać, uratować od zapomnienia czy zniszczenia.
Życzę tej parze szczęścia na nowej drodze życia, z takim podejściem człowiek oddycha swobodniej, bo wie, że jest szansa w narodzie :D
Komputer faktycznie jest sprawny, po tych zapewne 10-15 latach uruchomił się bez problemu.
Swego czasu zakupiłem SD2IEC i czekał na lepsze czasy (czytaj - odpowiedni komputer), od razu podłączyłem, przy okazji trzeba było się douczyć, ale o tym później.
Technocop w akcji.
Last Ninja również uruchomione!
Na koniec podarowałem sobie partyjkę w Spy vs Spy: Arctic antics.
Teraz jednak trochę specyficznych technikaliów ;) Mimo że z komputerem dostałem również magnetofon, z którego zapewne kiedyś spróbuję wgrać grę, to jednak używanie go teraz to już trochę zbyteczny masochizm (moim zdaniem oczywiście!). Z pomocą przychodzą nowoczesne rozwiązania jak SD2IEC w przypadku C64 (czy na przykład SDrive MAX do Atari 65XE/800XL - http://cezarowy.blogspot.com/2019/09/atari-65xe-i-sdrive-max-skadamy.html). Swoją drogą fajny zbieg okoliczności, bo wpis ten opublikowałem prawie równo rok temu :D Może za rok w moje ręce wpadnie Amstrad :D
Moje pierwsze pytanie do samego siebie było: 'Jak?'. Jak wgrać cokolwiek, jak obsłużyć? SD2IEC czekał na komputer aby go użyć, także to akurat już było ogarnięte. Na razie zrobiłem to w jakimś podstawowym zakresie, pewnym jednak jest, że będę musiał zaopatrzyć się w jakiś cartridge (BlackBox?) to wygodniejszej obsługi.
Na stronie projektu https://www.thefuturewas8bit.com/sd2iec-info jest paczka z oprogramowaniem do pobrania. Po wgryzieniu się trochę głębiej okazało się, że jest tam program o nazwie SDBROWSE.PRG. Z tego co mi się wydawało - na początek wystarczający.
Zgodnie z instrukcją sformatowałem kartę SD na FAT32, wgrałem gry i dema do swoich folderów (wtedy katalogów ;) ) a w głównym umieściłem SDBROWSE.PRG.
Ogólnie to jest tak, odczyt pliku z grą/programem/demem to:
LOAD"nazwa programu",8,1
Zapis:
SAVE"nazwa programu",8,1
Odczyt katalogu:
LOAD"$",8
LIST
Teraz wystarczyło podłączyć wszystko razem, włączyć komputer i wpisać:
LOAD"SDBROWSE.PRG",8,1
RUN
I zaczęło się!
Dema w większości nie chodzą, wydaje mi się, że wiem dlaczego, jak to potwierdzę to opiszę.
Dobranoc! Starczy na dzisiaj, jutro biegi górskie w Ustroniu...
Komentarze
Prześlij komentarz